Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wataha Natury
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna -> Sprawy organizacyjne. / Dołącz do watahy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moon
Alfa Watahy Natury



Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nikąd
Płeć: Wilk

PostWysłany: Czw 7:21, 26 Sty 2012    Temat postu: Wataha Natury

Z Watahy Natury na ma już odwrotu, zostajesz tam na zawsze!

Formularz zgłoszeniowy:

Cytat:
Historia:
Ranga:
Dlaczego ta wataha?:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silent Death
Dorosły z Watahy Natury



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Przeklęty Świat Ludzi... ~
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Czw 9:25, 26 Sty 2012    Temat postu:

Historia:

Przenieśmy się w czasie, by przeżyć to wszystko razem z Death…
Na początku była ciemność. Słyszałam tylko swoje cichutkie piski, spowodowane brakiem jakiegokolwiek bliskiego dla mnie jestestwa. Do moich uszu dobiegały jeszcze jakieś dziwne głosy, ale nie znałam ich… To był jakiś dziwny, obcy mi język.
Nie czułam zapachu matki, była gdzieś daleko… O wiele za daleko ode mnie… Zostawiła mnie? Dlaczego? Dlaczego poszła gdzieś całkowicie indziej, a nie leżała obok mnie i karmiła mnie mlekiem? Powinna teraz mówić mi, że mnie kocha i że nie opuści mnie do tego momentu, w którym to JA sama zadecyduję, że muszę odejść i żyć dalej, samotnie… Nie mogła mnie wychować?
Dlaczego?
Gdy na swoim grzbiecie poczułam coś dziwnego, od razu zaczęłam się kręcić, przerażona tym, co do sierści mogło mi się przylepić. Otwierałam panicznie pyszczek, by zachłystnąć się powietrzem… To coś nie dawało mi popieścić płuca tlenem. Coraz to bardziej wżynało się w kości, niemalże łamiąc je i wyginając. Mimo tego, że byłam wilkiem, też miałam uczucia i byłam delikatna…
Byłam tylko dzieckiem… Małym szczeniakiem, które jeszcze nic nie widziało... Które musiało się zdać na swój instynkt i na swoją… Opiekunkę. Tylko ja jej nie miałam.
~*~
Pierwsze dni były straszne. Do moich uszu dochodziły przeróżne odgłosy. Było za bardzo głośno, za ciasno i za duszno, bym potrafiła normalnie funkcjonować. Próbowałam jak najszybciej otworzyć swe ślepia, by ocenić całą tą sytuację i zobaczyć gdzie tak naprawdę się znajduję… Nie czułam miękkiej trawy, tylko jakiś dziwny, twardy materiał, nie wydzielający żadnej woni…
Nie słyszałam śpiewu ptaków, nie zachwycałam się dźwiękiem strumyka.
Zdawało mi się, że wokół mnie nie ma nic.
W końcu po jakże długim okresie oczekiwania, mogłam mrużyć ślepia z powodu nadmiaru światła, które do moich złocistych tęczówek dochodziło. Zaraz przede mną stało jakieś dziwne jestestwo. Nie miało sierści ani czarnego nosa, tylko wielkie i wyłupiaste białe oczy, patrzące na mnie z zaciekawieniem. Podniosłam się, by podejść do tego czegoś, ale zostałam zaatakowana jedną z kończyn tego zwierzęcia, zakończoną pięcioma długimi kośćmi, do złudzenia przypominającymi moje łapy…
Jestestwo wyjęło mnie z siwego pudła i posadziło na czymś miękkim. Nareszcie mogłam wyprostować łapy i popodziwiać otaczający mnie… Krajobraz pudeł oraz drewnianych stołów, na którym leżały przedziwne długie liny i jakieś skórzane koła…
Nie tylko to mnie tak bardzo ciekawiło. Zaraz obok mnie, za metalowymi prętami siedziały zwierzęta. Były podobne do mnie. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że były to psy.
Nauczyłam się z nimi żyć i komunikować… Przynajmniej to mnie podnosiło na duchu, gdy człowiek choć na chwilę mnie opuszczał, by załatwiać swoje własne, zasrane sprawy…
~*~
Przyzwyczaiłam się tu żyć. Wiedziałam, że ludzie wypuszczą mnie na dwór, by choć na chwilę pooglądać zieloną trawę, czy zostać zmoczonym zimnym deszczem. Wkurzało mnie tylko jedno: zawsze musiałam mieć założoną tak zwaną smycz oraz obrożę. Czułam się jak niewolnik. Przecież bym nie uciekła. Kochałam ich. Ufałam im. To oni dawali mi jeść i głaskali za uchem, gdy było mi smutno. [center]Traktowałam ich jak matkę, ale dobrze wiedziałam, że to nie było to samo… [/center]
Ludzie przyprowadzali do mnie małe dzieci. To chyba było potomstwo moich opiekunów, nie byłam pewna… Znosiłam cały ten ból ze spokojem. Wiedziałam, że nie można robić drugiemu stworzeniu krzywdy, to by było niezgodne z moją naturą… Maluchy ciągnęły mnie za uszy, wchodziły na mój grzbiet, a ja to wszystko wytrzymywałam z zaciśniętymi zębami.
W końcu nie wytrzymałam. Musiałam to do cholery zrobić !
Jeden z grupki dzieci pociągnął mnie tak mocno, że w moich ślepiach zakręciły się łzy. Odezwała się natura prawdziwego wilka i… Ugryzłam go. Oderwałam mu wszystkie palce i poharatałam rękę. Gdy na swoim pysku poczułam smak ciepłej krwi… Oszalałam. Oddałam się całkowicie instynktowi. Dzieci zaczęły krzyczeć, a to coraz bardziej mnie wkurzało… Raniły moje delikatne uszy. Mogłabym przysiąc, że na chwilę nawet od tych wrzasków straciłam słuch. Opiekunowie od razu przywiązali mnie do smyczy i wyrzucili na dwór… Sądzę, że to był impuls. Nie chcieli mnie usypiać, więc zwyczajnie mnie wygonili.
Uciekłam do lasu. Wreszcie byłam wolna.


Ranga: Odpowiednia do możliwości Silent.

Dlaczego ta wataha?: Chyba tutaj najbardziej SD pasuje, a przynajmniej ja tak sądzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moon
Alfa Watahy Natury



Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nikąd
Płeć: Wilk

PostWysłany: Czw 18:06, 26 Sty 2012    Temat postu:

Akcept
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sharli
Dorastający: Wataha Natury



Dołączył: 26 Sty 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Czw 22:25, 26 Sty 2012    Temat postu:

Historia:
Co się dzieje?
Jestem sama?
Nie! Przecież...
Nie zniknęliby ot tak...
Pustka, nicość.
Drzewa, ptaki.
Tylko to mi zostało.


Wszystko zaczęło się na tej polanie gdzie pięknej, wiosennej nocy spało jej stado. Cisza i spokój po polowaniu, wszyscy odpoczywali, kto miałby spodziewać się ataku? Na pewno nie ona. Przy matce czuła się bezpieczna, bracia znowu dokuczali jej że nie może wyruszyć z nimi na małą eskapadę do lasu. Tak, często śmiali się z Sharli. Uważali ją za słabszą, za tą niepotrzebną. W sumie kto by pomyślał że młoda samiczka, takie zwykle szczenię przeciwstawiłaby się własnym braciom. Była najwidoczniej inna, gdyż nawet gdy nie dawali jej spokoju, zaczepiali na każdym kroku tymi swoimi żałosnymi gadkami, ona wolała usiąść pod jednym z drzew i wpatrywać się w trawę. Oceniała jej barwę, jej nikłe piękno. Dla wielu jej pobratymców natura... była czymś ogólnikowym, żyją w lesie, walczą w nim i tu umierają. Jedzą to co im daje puszcza, zdobywają tereny, a tak naprawdę nie myślą czym jest ta zieloność wokół nich. Sharli nauczyła się doceniać to piękno, tą ciszę lasu gdy tak naprawdę kryło się w nim niebezpieczeństwo. Barwne kwiaty, które cieszyły jej wzrok i nozdrza, ale zjedzone były śmiertelną trucizną. Piękno tkwi w szczegółach. Przy spacerach z matką wilczątko często zostawało w tyle, zwracało swój wzrok ku nowym cudom, tarzało się we mchu i cieszyło ciepłem promieni padającymi na jej futerko. Las to był jej azyl, jej bezpieczeństwo.

Nic nie trwa wiecznie.

Zmęczona całym dniem biegania po lesie i ganiania ptaków padła obok swej matki. Wtuliła swój malutki pyszczek w jej ciepłe ciemne futro. Często zastanawiała się po kim ma swój wygląd, skoro zarówno jej ojciec jak i matka mieli wręcz brunatno-szarą sierść. Może czuła się nawet jak wybryk natury, ale nie okazywała tego, dla niej to było piękne, ta inność. Te refleksy światła na jej ogonie. Pokochała to wszystko. Zamykając oczy by spokojnie zasnąć poczuła silne uderzenie w żebra. Przeleciała w powietrzu parę metrów i uderzyła w najbliższe drzewo. W uszach dzwoniło jej i nie mogła ustać na swoich króciutkich łapkach. Potrząsnęła łebkiem i parsknęła po czym przeniosła spłoszony wzrok na matkę.

Nie! Mamo!

Nic innego nie przyszło jej wtedy na myśl jak biec ku niej, jak najszybciej.
Jej rodzicielka leżała pod ogromnym czarnym wilkiem, który wbijał swe długie i zabójcze kły w jej gardło. Warkot i skowyt był nieodłączną częścią tej sceny. Krew spływająca powolutku po ciele jej matki na zieloną trawę... Ten widok chyba już na zawsze miał pozostać w jej pamięci. Bynajmniej tak myślała. Zawróciła szybko co zaowocowało potknięciem się o własne łapy i padnięciem na twardą ziemię. Sharli zerwała się jednak szybko i zbiegła w mroczny i ciemny las. Pierwszy raz poczuła że to pułapka, a nie schronienie.

Samotne lata.

Nie opuściła jednak ukochanego lasu. Trwała na tych zgliszczach choć z jej stada nie pozostał już żaden ślad. Nie miała bladego pojęcia co spotkało jej braci, domyślała się jedynie że jej ojciec zginął tak jak matka, nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawiłby przy życiu wrogiego Alfy. Tak, poniosła klęskę. Straciła rodzinę. Stado. Była wyrzutkiem. Nic nieznaczącym śmieciem. Katowała się takimi myślami wiele lat, żyjąc wśród drzew w różnych miejscach. Każdego dnia wędrowała w inne miejsce, badając różne źródła i jaskinie. Wszelkie zakamarki w których samotna wilczyca mogła się poczuć bezpieczniej. Jej miłość do natury definitywnie pomogła. Wiedziała co ma jeść, jak polować. Gdzie kryje się najlepsza zwierzyna. W którym źródle jest najlepsza woda. Była częścią tej natury, czuła to i żyła jakby nie istniało nic innego.
Trafiając na inne wilki nie bała się, próbowała załatwiać wszelkie sprawy po dobroci, choć natura wilka, ta jego prawdziwa twarz zabraniała jej tego. Chciała walczyć, zatopić kły w ciepłym gardle przeciwnika. Pomścić tych których straciła. Czuła się wilkiem, a nie jakimś pieskiem na rozkazach Alfy.

Cisza bijąca po uszach.

Długo nie wytrzymała. Jako młoda samica potrzebowała towarzystwa, coraz bardziej zacierała się granica w jej psychice między tym co prawdziwe, a co stworzone na jej własne potrzeby. Szybko zauważyła, że każdy spacer był teraz wymówką na szukanie kogoś kto ją zrozumie, kto będzie mógł jej pomóc żyć. Owszem, dawała sobie radę. Była silną wilczycą. Jej charakter nie pozwalał jej nawet długo słuchać kogoś, chciała działać. Jednak według zasad prawdziwego wilka. Tworzyła taką własną tradycję, doceniała to co daje jej las, co zdobywa własnymi łapami i kłami.

Ranga: Sharli może wykonywać rozkazy, ale tylko do pewnego czasu. Woli sama wziąć sprawę w swoje ręce niż być marionetką. U samic nie jest to raczej mile widziane. Ona jednak woli być gdzieś wyżej. Pomagać. Ma to we krwi.

Dlaczego ta wataha?: Młoda wilczyca praktycznie od narodzin musiała wszystkiego nauczyć się sama. Przez wiele lat samotnych, nomadzkich wędrówek obudził się jej rdzenny, wilczy instynkt. I to jego się trzyma. Tak samo szanuje to co ją otacza i korzysta z uroków natury. Wydaje mi się że tu Sharli będzie najlepiej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moon
Alfa Watahy Natury



Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nikąd
Płeć: Wilk

PostWysłany: Pią 8:21, 27 Sty 2012    Temat postu:

Akceptuje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Libera
Wojownik z Watahy Natury



Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z pobliskiego lasku
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Pią 17:03, 27 Sty 2012    Temat postu:

Historia: Miała wspaniałe dzieciństwo, aż do puki nieznana jej rodzinie wataha zaatakowała ich w nocy. Matka zdążyła przenieść
ją do rowu nad rozlewiskiem ocalając jej życie. Między stadami
nastąpiła wojna i tak wielu z jej rodziny umarło.Młoda samica musiała dawać sobie radę sama. Polowała na małe zwierzyny i trzymała się z daleka od nieznajomych stad i wilków. Po czasie wyrosła na zgrabną wysportowaną wilczyce dzięki codziennym biegom i łapaniu coraz większych ofiar. W pewnym momencie postanowiła dołączyć do watahy by zacząć życie na nowo.

Ranga: Dorosły

Dlaczego... - Libera kocha naturę, ponieważ ona ją wychowała i
obdarzyła swą łaską.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moon
Alfa Watahy Natury



Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nikąd
Płeć: Wilk

PostWysłany: Pią 17:08, 27 Sty 2012    Temat postu:

100% akcept
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hidoi
Dorosły z Watahy Natury



Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Lodowej Sfery
Płeć: Wilk

PostWysłany: Nie 19:21, 29 Sty 2012    Temat postu:

Historia: Pewnego zimowego poranka na świat przyszły trzy małe szczeniaki, w tym Akumu, Hidoi i Fushigi. Wtedy rodzina nie należała do watahy. Wolała żyć samotnie. Nienawidzili oni rozkazów, ale najważniejsze dla nich było jedno wolność. Każdy z małych samców dorastał w dobrych warunkach, ale jak to samce, wilczątka zaczęły walczyć o hierarchię. Hidoi dominował wśród całego tria był najsilniejszy i najsprytniejszy. Basior lubił czasami pozaczepiać Fushigiego, stąd nazwano go rodzinnym popychadłem. Jednak wszystko trwało do pewnego czasu. Pewnego słonecznego dnia, przybyła piękna wilczyca Keira. Hidoi i Akumu zakochali się w niej po uszy. Jedynym problemem był to, że Hidoi nie umiał ukazywać uczuć w sposób odpowiedni. Fushigi chciał zemścić się na swoich braciach szybko zdobył serce wilczycy, co rozzłościło Hidoiego. Akumu i on chcąc odpłacić czymś równie okropnym pragnęli walki. Fushigi uciekł.

Ranga: Dorosły

Dlaczego ta wataha? Bo Hidoi kocha naturę. Uwielbia ją oraz darzy ją wielkim szacunkiem. Dla niego natura to wszystko. Chciałby poznać kogoś kto podziela jego zdanie, kogoś kto zaakceptuję go takim jakim jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moon
Alfa Watahy Natury



Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nikąd
Płeć: Wilk

PostWysłany: Nie 20:45, 29 Sty 2012    Temat postu:

Zezwalam Wink (2) Miłej gry
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uxta
Beta Watahy Natury



Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Wilk

PostWysłany: Pon 19:45, 30 Sty 2012    Temat postu:

Historia: Nie jest zbytnio ciekawa. Matka nauczyła go polować i walczyć. Tak na prawdę życie zaczęło się gdy go porzuciła. Do dziś nie rozumie dlaczego. Zaczął poszukiwać swojego szczęścia. Wiele wilczyc próbowało zdobyć jego względy. Jednak on pozostaje zimny jak lód. Podróżował samotnie, jego towarzyszami były kruki. Po poru miesiącach dotarł do krainy gdzie za atakowały go inne wilki. Miał wtedy okazje sprawdzić swoje umiejętności. Zabił dwa wilki, które były trzy razy większe od jeszcze w tedy dorastającego samca, a trzeci wilk uciekł mocno poraniony. Od tamtego czasu wilki go raczej unikają. Kontynuował swoje poszukiwania. Stoczył jeszcze wiele walk. Teraz jest dorosły i znajduje się tu.

Ranga: myślę o beta ale jak już razmawiałem z Moon'em jestem na 2 miejscu Wide grin

Dlaczego ta wataha: Po pierwsze Vύχτα kocha otaczający go świat. Oddaje cześć drzewą, ptaką, kamienią, wodzie, niebu, krutko mówiąc wszystkiemu. Ważnym powodem jest to, że chce on pomuc w budowaniu nowej watahy. Nigdy niemiał kochającej rodziny a w jego umyśle stado to rodzina i chce okazać czyłość i ciepło innym wilką.


Ostatnio zmieniony przez Uxta dnia Pon 19:47, 30 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna -> Sprawy organizacyjne. / Dołącz do watahy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin