Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sylvia Jones - powieść 2012

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Liva
Dorosły z Watahy Wody



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: mam to wiedzieć?
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Wto 19:44, 10 Sty 2012    Temat postu: Sylvia Jones - powieść 2012

No, cóż, ona będzie pisana na pewno przez cały rok, zapraszam do czytania, choć początek może być trochę "mdły", ale szybko się kończy Wink (1)
Główny motyw powieści: miłość do psów która zamienia się w poświęcenie życia szczurom

Rozdział I – "Breegan" powodem wycieczki do sklepu zoologicznego

W domu Jones'ów rozległo się dość ciche pukanie do drzwi. Już Julia Jones miała zamiar otworzyć, kiedy usłyszała krzyk swojej córki:
-Mamo, to na pewno Rachel! Ja jej chcę otworzyć!
I pędem młoda, 14 – letnia Sylvia zbiegła ze schodów, by przywitać, jak się nastolatce zdawało – Rachel Russo.
Kiedy drzwi się otworzyły, do mieszkania wparował młody mężczyzna z wężem boa na rękach.
-Dzień dobry – uśmiechnął się. - Czy chcielibyście państwo zakupić boa dusiciela? Nie jest groźny, zjada czasem kotki, ale oprócz tego jest boa – aniołkiem.
-Ładne mi państwo – mruknęła Sylvia, zniesmaczona z powodu jakiegoś głupiego mężczyzny ze śmiertelnie groźnym "boa – aniołkiem" -Nie, dziękujemy, ale nie mamy ochoty, aby zeżarł nas ten wąż z jakiejś puszczy amazońskiej.
-Ależ z jakiej Amazońskiej Puszczy! Wąż boa pochodzi z...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ mama nastolatki wyrzuciła mężczyznę za drzwi razem z wężem boa, który zaciskał mu się wokół szyji.
-Co za ludź... - przewróciła oczami Sylvia.
-Kochanie, nie mówi się ludź, tylko człowiek – upomniała Julia swe dziecko. - Jesteś już w szkole średniej w 9 klasie, powinnaś to wiedzieć!
-Ja... - westchnęła dziewczyna i poczłapała się na górę, do swojego pokoju.
Mama nieszczęsnej nastolatki udała się do kuchni żeby przygotować skrzydełka w coli, w końcu było już południe!
Tymczasem Sylvia leżała na łóżku i pogrążyła się w myślach. Jak to mówią "myślała o niebieskich migdałach".
-Nie rozumiem, dlaczego Jack podwala się do Ericki, przecież ja jestem od niej lepsza! Może, gdybym ubierała się bardziej arogancko... - myślała dziewczyna. Ale zadzwonił jej telefon.
-Halo? - powiedziała. - Aa, cześć Rachel! No pewnie, że możesz wpaść! Ej, widziałaś tą nową galerię, co ją otworzyli w zeszłym tygodniu? Bla, bla, bla...
Po pięciu minutach przyjaciółka odpowiedziała:
-Stoję pod drzwiami.
A Sylvia gwałtownie zerwała się z łóżka i przerwała rozmowę, aby powitać towarzyszkę.
Nie minęła minuta, gdy przyjaciółki leżały na łóżku przeglądając czasopismo o gwiazdach [Breegan], śmiejąc się przy tym niemiłosiernie.
-No – zaśmiała się Rachel – Ale Shina to naprawdę przesadziła barwiąc swojego psa w kolory wschodzącego słońca!
-To jeszcze nic – Millo zafudnował swojemu pitbull'owi operację plastyczną! - wtrąciła przyjaciółce Sylvia.
-A wiesz, że podobno ten sklep zoologiczny "FriendPet" co go otworzyli w zeszłym miesiącu, zakupił szczeniaka z hodowli Doberman'ów Rimmel "A touch of heaven "?
-Taak? - zdziwiła się Sylvia. - To super!
-Hej, a może sprawdzimy, czy to prawda? - zaproponowała Rachel.
-Wiesz... - zaczęła przyjaciółka niepewnie i zeszła powoli na parter. A towarzyszka za nią. Wtem Sylvia podbiegła do wieszaka i wzięła z niego polara. Jej ostatnia rzecz przed wyjściem z domu to były słowa: kto ostatni we "FriendPet" ten wyciera wymiociny z hodowli "A touch of heaven "! - zawołała dziewczyna i z uśmiechem opuściła dom. Rachel – razem z nią, ale nadal była w tyle.

Rozdział II – sławny doberman we “FriendPet”

Dziewczyny, aby dojść do “FriendPet” musiały przejść przez park Lincoln'a, skręcić w lewo, potem minąć ogromne drzewo z jeszcze większą jemiołą niż ono samo, i minąć lasek. Dalej była już dróżka, za którą krył się sklep zoologiczny. Przyjaciółki ujrzały budynek, nawet duży, i weszły do niego.
Kiedy Sylvia i Rachel przeroczyły drzwi “FriendPet'u” do ich uszu doszedł miły dźwięk. To był dzwonek. Zobaczyły mężczyznę w wieku ok. 40 lat, który siedział za ladą, otoczony artykułami i dodatkami dla zwierząt.
-Dzień dobry – przywitały się. - mamy ochotę rozejrzeć się po sklepie. Czy mógłby pan nas oprowadzić?
-Ja nie – zaśmiał się.- bo ja siedzę za ladą. Ale mam pomocnika, który na pewno chętnie przedstawi wam nasze futrzaki. Jackob! Chodź tutaj! Masz robotę!
I nieziemsko przystojny Jackob z niebieskimi oczyma przybył niczym strzała. Od razu zgodził się oprowadzić nastolatki.
Sklep nie był takie jak inne. Był, właśnie – inny. Bo zwierzęta miały duże wybiegi, zawsze miały co jeść i prawie co chwilę przebywały z człowiekiem. Obydwie dziewczyny pokochały ten sklep. Sprytna Sylvia robiła zdjęcia budnyku od wewnątrz, jak i na zewnątrz, żeby móc potem naszkicować to wszystko. Zwierzęta oczywiście osobno.
-Oto jest wąż boa – powiedział Jackob i uśmiechnął się do towarzyszek.
Sylvia szybko pstryknęła zdjęcie. Uśmiechnęła się, bo bardzo lubi szkicować, jest to jej pasja, a boa dusiciel jest najlepszym modelem na zdjęciu, dlatego zrobiła więcej zdjęć, i wybrała najlepsze.
-Czy można wziąć go na ręce? - spytała Rachel.
-Oczywiście – odpowiedział Jackob i wyciągnął węża. A po chwili dodał – to jest samica.
Podał boa dusicielkę dziewczynie, która najpierw zrobiła wielkie oczy, ale potem przyzwyczaiła się do pełzającego węża, który oplatał jej ciało.
-Haha! Rachel na widok węża... - zaśmiała się Sylvia i pokazała przyjaciółce jej przerażenie na widok samicy boa dusiciela.
-Usuń to! Usuń to! - domagała się nastolatka, ale nic z tego nawoływania nie wyszło. Zdjęcie zostanie na zawsze.
-No dobrze -uśmiechnął się chłopak, i poszedł dalej. - Tutaj są pająki,...
-Których nie chcemy oglądać zapewne, prawda Rachel? - weszła w słowo Sylvia i rozejrzała się wokół.
-Rachel? - zawołał Jackob. - Rachel, gdzie jesteś?
W sklepie zoologicznym panowała absolutna cisza, no oprócz ćwierkających, syczących, piszczących stworzeń, jasna sprawa.
-Rachel do... - miała przeklnąć nastolatka, ale wraz z Jackob'em usłyszały ogłuszający krzyk wysokiego tonu:
-AAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wrzasnęla jakaś istota, ale wszyscy przecież wiedzieli, że to przyjaciółka Sylvii, więc od razu pobiegli za krzykiem.
Kiedy tam dotarli, biedna dziewczyna miała na sobie śmiertelnie groźnego pająka i kraba. Dodatkowo miała na sobie wiadro wody, więc to już naprawdę makabryczna sprawa.
-O,oooooo! - przeraził się Jackob i zamarł. - N,nnnnie ruuuszszszuszaj się, zaraz zdejmę tego ppptasznika,
-Co?! AAAAAA! - wrzeszczała Rachel jeszcze bardziej, kiedy dowiedziała się, że nosi na ramieniu ptasznika.
Sylvia wiedziała, co robi przyjaciółka, kiedy panikuje. Musiała czymś ją uspokoić, i to natychmiast.
-Eee, hej, a wiesz, że ptaszniki na ramieniu są strasznie modne? - wypaliła, niezbyt przekonana, że to pomoże.
-Taak? To super! - rzekła zadowolona nastolatka, że w ogóle udało jej się podążyć za modą.
Tymczasem Jackob błyskawicznie zdjął Rachel ptasznika i kraba, sam ryzykując ugryzieniem.
-Łooooo...! Jackob, ryzykowałeś ugryzieniem, żeby uratować moją przyjaciółkę! Jesteś cudowny! -
I Sylvia rzuciła się na szyję chłopakowi i pocałowała go w policzek. Chłopak zaczerwienił się, i nie potrafił tego ukryć w żaden sposób, powiedział:
-No, dobrze – szczery uśmiech – To Rachel chyba będzie musiała się przebrać, więc na zakończenie chcę Wam pokazać naszą chlubę.
I zaprowadził nastolatki do ogromnego wybiegu pełnego psich zabawek, tuneli, i innych “dupereli”.
-A oto jest Doberman z hodowli “A touch of heaven” Rimmel!
-Ooo! - zachwyciła się Sylvia.
-Łał... - druga dołączyła do fanów tego Dobermana.
-Ile kosztuje? - spytała jedna z dziewczyn, świadoma ceny.
-Tak szczerze... - zawstydził się Jackob – Tak szczerze, to dla Ciebie dałbym go za darmo – dokończył i strasznie się zarumienił.
-Ooo, dziękuję – odpowiedziała Sylvia i poprawiła całus, bo tym razem wycelowała w usta. -Rachel – zawołała władczo nastolatka – Idż się przebrać, a ja jeszcze tu będę. Mam coś ważnego do załatwienia.
Kiedy przyjaciółka opuściła miejce, dziewczyna powiedziała do Jackoba: A wiesz? Skorzystam z tej okazji...
-To...
-Tak się składa, że mam tu trochę kasy na akcesoria... - przerwała chłopakowi Sylvia – więc kupię wszystko, byle dla Simmon'a.
-Zaraz... A kto powiedział, że Simmon? - zdziwił się Jackob.
-Jak to kto? Ja!
Młodzieniec poszedł do półek z karmą dla psów, legowisk, a także zabawek, karm, obroży, i innych “dupereli”.

A rozdział II jeszcze niedokończony Wide grin
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arise
Dorastający; Wataha Wody



Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiesz?
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Wto 20:04, 10 Sty 2012    Temat postu:

o widzę, że dalej piszesz Wink (1)

Widzę, że idzie Ci coraz lepiej c:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hitashi
Dorastający; Wataha Ognia



Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Śro 9:06, 11 Sty 2012    Temat postu:

Łał.... Masz talent ! Czekam na dalszą część ! ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.watahawilkow.fora.pl Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin